niedziela, 11 września 2011

Tort pomarańczowy na jesienną nutę

Niespodziewanki wymagają wyjątkowych wypieków :-) Szybką inspirację zaczerpnęłam z połączenia smaków w moich ostatnich drożdżówkach: pomarańczy i śliwek. Tym razem jednak, otuliłam je kremową pierzynką śmietankową i ubrałam w biszkoptowy kubraczek :-) I jesień co raz bliżej... Podaję przepis autorski na tort o średnicy 20cm.


Biszkopt:

  • 2/3 szkl. mąki tortowej
  • 2/3 szkl. białego cukru
  • 3 jajka (1 białko odstawiamy na bezę)
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • sok z 1 pomarańczy
Krem śmietankowy:
  • 250 g serka mascarpone
  • 200 ml śmietany kremówki 30%
Dodatkowo:
  • powidła śliwkowe (6-8 łyżek)
  • 3 łyżki cukru (do ubicia bezy)

Biszkopt z bezą: białko oddzielamy od żółtek, po czym odstawiamy je do lodówki. Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą, kremową masę (może to potrwać nawet 7-10 minut). Dodajemy skórkę oraz sok z pomarańczy, miksujemy, dosypujemy przesianą mąkę, łączymy składniki za pomocą miksera (ciasto będzie gęste, ale nadal powinno swobodnie spływać z łopatek miksera), odstawiamy.
Schłodzone białka (łatwiej się ubijają) ubijamy na sztywną pianę, po czym przekładamy 2/3 zawartości białek do masy żółtkowej, mieszamy delikatnie łyżką. Masę przelewamy do wysmarowanej margaryną i obsypanej bułką tartą tortownicy (wyłożyłam tortownicę papierem, ponieważ jest deczko nieszczelna, niestety, dlatego brzegi biszkoptu wyglądają nieco jak po bitwie ;-). Pieczemy w temperaturze 160°C przez 20-25 minut, aż wierzch biszkoptu zarumieni się.
Do resztki ubitego na sztywno (!) białka dosypujemy partiami 3 łyżki cukru, stale miksując - powinniśmy otrzymać sztywną, lśniącą masę bezową. Biszkopt wyjmujemy z pieca (nie wyłączamy grzania), wierzch pokrywamy masą bezową (oprócz kilku mm blisko krawędzi, aby beza nie przykleiła się do obręczy), po czym szybciutko wkładamy z powrotem do piecyka, skręcamy temperaturę do 140-150°C i zapiekamy kolejne 15 minut (aż beza stwardnieje). Upieczone ciasto wyjmujemy, przez 5 minut pozostawiamy jeszcze w obręczy, po których upływie obręcz zdejmujemy, a biszkopt całkowicie studzimy.
Przygotowujemy krem: w jednej misce miksujemy serek mascarpone, w drugiej ubijamy na sztywno kremówką. Następnie do ubitej śmietany dodajemy mascarpone, całość krótko miksujemy w celu dokładnego połączenia obu mas.
Składanie: ostudzony biszkopt przekrawamy na 3 części. Najniższy spód smarujemy 4-ma łyżkami powideł, po czym rozkładamy połowę kremu. Przykrywamy go drugim blatem, ponownie smarujemy powidłami i kremem. Na wierzch układamy 3-ci blat z bezą. Tort studzimy minimum 1 godzinę przed podaniem. Smacznego!
Zauważyłam, że kiedy jestem szczęśliwa, wychodzą mi lepsze wypieki :-) Biszkopt bardzo ładnie wyrósł, ale jeszcze lepiej smakował. Jego mocno pomarańczowy smak wspaniale współgra ze śliwkową masą i kremem śmietankowym. Gorąco polecam to zestawienie wszystkim kochającym śliwki i pomarańcze :-) Będziecie zachwyceni!

Przepis dodaję do akcji:
Akcja Śliwka 2011

17 komentarzy:

  1. jeju, kocham kremy z mascarpone! : D Jak autorski przepis, to należą się wyrazy uznania!

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie się prezentuje! takie połączenie smaków lubie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecudnie wyglada - jestem pewna, ze odbiorca niespodziewanki tez byl zachwycony! Ja sliwki i pomarancze uwielbiam, wiec mysle, ze moglabym sie w tym torcie zakochac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu gratuluję tak pięknego wypieku! Tort prezentuje się wyśmienicie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki wspaniały... skorka pomaranczowa w ciescie? mniam! czekam z utesknieniem na nasza kawe :) odzywaj sie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam jestem zachwycona tylko patrząc na to cudo. A co dopiero by się działo, jakbym mogła spróbować... Jak tylko nadarzy się okazja, wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. cukrowa wróżko, ja też kocham takie kremy :D przygotowuje je do większości wypieków, ponieważ długo utrzymują świeżość :) ah dziękuję Ci za komplement :) rumienię się jak ta śliwka ;)

    sandrulo, dziękuję! mi też to połączenie smakowe bardzo się spodobało :) i cieszę się, że w przypadku tortu i kremu śmietankowego również zdało egzamin :)

    kuchennefascynacje, no tylko gdyby nie te brzegi biszkoptu, wtedy byłby idealny! :)

    Maggie, oh byli zachwyceni :) w sumie po raz pierwszy upiekłam tort składający się z takich smaków... przeważnie czekolada, orzechy, karmel, beza i obawiałam się ich reakcji... ale powiedzieli, że smaczny. Mam tylko nadzieję, że mówili prawdę :D zresztą, mi smakował :D

    Malwi, dziękuję kochana :*

    vanilla, dziękuję Aniu :) odezwę się moja droga wcześniej i zgramy sobie termin :)

    gin, oh bo się zawstydzę ;) warto go upiec. Ma zupełnie inny smak od tradycyjnych wypieków, które tak bardzo lubię. Ale postanowiłam dać upust fantazji no i powstał :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dwie sprawy:
    1) w przepisie nie jest podane, na którym etapie dodać mąkę (prawdę powiedziawszy nawet bym się nie zorientowała, gdyby nie to, że została mi szklanka z mąką obok miski ze zmiksowanymi jajkami)
    2) zastanowił mnie brak proszku do pieczenia/sody oczyszczonej - być może nie dodajesz go z jakichś innych powodów, ale postanowiłam mimo wszystko nie dodawać (nie ma ich w przepisie) - przed chwilą wyjęłam biszkopt z pieca i jest wysoki na 3 cm. mogę go co najwyżej przekroić na pół.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Magick Threepwood, cieszę się, że postanowiłaś wypróbować przepis, jednak bardziej martwi mnie jego efekt w Twojej kuchni oraz Twoje nastawienie (ponieważ wydaje mi się, że chciałabyś mnie pogryźć, spokojnie).

    Jeśli kiedykolwiek wcześniej piekłaś biszkopt, powinnaś sobie poradzić z tym przepisem i zdawać sobie sprawę z konieczności dodania mąki do żółtek. Jeśli nie - przepraszam i już to poprawiam.

    W drugiej kwestii zapytałaś o proszek do pieczenia lub sodę.

    Do biszkoptu nie dodaje się ani proszku, ani sody. W przeciwnym razie mówimy o tzw. biszkopcie oszukanym. Dlaczego?

    Najważniejszym etapem w przygotowaniu biszkoptu jest ubijanie: po 1) żółtek z cukrem, po 2) białek na sztywną pianę. W ten sposób wprowadzasz do ciasta sporo pęcherzyków powietrza, które utworzą porowatą strukturę ciasta, i to one są odpowiedzialne za wysoki biszkopt. Dlatego podając te same składniki, nadal możemy uzyskać różny efekt: ciasta ciężkie i płaskie, albo lekkie i wysokie.

    Przyznam się z ręką na sercu, że minęło sporo czasu, zanim upiekłam biszkopt o zadowalającej mnie wysokości. Początkowo były to biszkopty ciężkie i zbite. Wydłużyłam czas ubijania żółtek i białek oraz zmniejszyłam temperaturę pieczenia (z reguły piecyki grzeją mocniej lub słabiej w stosunku do podanej temp., dlatego trzeba dobrze poznać swój piecyk, a nie uda się to bez prób i błędów).

    Jeśli zaś nadal Twoje biszkopty będą niskie i zbite, mimo długiego ubijania, nawet przesianej mąki, dodaj 1/2 płaskiej łyżeczki proszku, zmniejsz grzanie do 140 st. Spróbuj, mam nadzieję, że to pomoże :-)

    Z drugiej strony, 3 cm to nie jest mało :-) Jeśli chciałabyś wyższe, musisz użyć więcej jajek.

    Dodam jeszcze, że nawet jeśli masz niski biszkopt a chcesz go przeciąć na 3 części, ponacinaj brzegi nożem, obracając ciasto pod lewą ręką, resztę zaś (środek) przetnij ostrą nitką lub żyłką :-) Przetną równiej, bez pagórków, i poradzą sobie z cienkimi blatami.

    Jestem jeszcze ciekawa, czy ciasto w ogóle rosło Ci w piecu i opadło po wyjęciu, czy nie urosło? Po wyjęciu z pieca, możesz je zrzucić z 40 cm na podłogę, co może pomóc w zachowaniu porowatej struktury.

    Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że nie zrazisz się za bardzo do nowych przepisów.

    Mi też nie wszystko wychodzi za pierwszym razem i tak jakbym chciała. Wkurzam się wtedy i na przepis, i na siebie. Ważne, żeby się nie poddać :-) Życzę Ci samych sukcesów i cierpliwości, ponieważ wiem z doświadczenia, że z tą cierpliwością bywa różnie ;-) Ale warto, uwierz mi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff, jeśli napadłam to przepraszam, faktycznie miałam ochotę kogoś pogryźć (jednak najbardziej chyba siebie).

    Dziękuję za dodatkowe uwagi, na pewno przydadzą się nie tylko mnie, ale i innym początkującym kuch-mamom.

    Właśnie jestem w trakcie drugiego podejścia - faktycznie biszkopt opada podczas nakładania piany. Ile, okaże się za 15 minut, gdy go wyjmę. Zmodyfikowałam przepis według siebie, bezczelnie dodałam 1 jajo więcej, odrobinę więcej mąki i cukru oraz... proszek do pieczenia. ;) Jest zdecydowanie wyższy choć oszukany (teraz przypomniałam sobie, że moja mama tak samo nazywała swoje biszkopty).

    Tak czy siak, muszę przyznać, że wersja karłowata... zniknęła już w brzuchach moich dzieci! A to nie lada wyczyn, za co bardzo dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Magick Threepwood, nie przepraszaj, bo Cię doskonale rozumiem. Kiedy mi coś nie wychodzi w kuchni, to ciskam ścierką, by po chwili wrócić :-)

    Bardzo, ale to bardzo cieszę się, że postanowiłaś jeszcze raz upiec biszkopt. Następnym razem, kiedyś tam, przed polaniem białka na bezę (lub po prostu po upieczeniu), upuść biszkopt 2 razy na podłogę (na dywan) z 30-40 cm. Może to pomoże. Proszek na pewno powinien go podnieść.

    Dobrze, że dałaś jajo więcej. Używając 4-5 jajek, stosuję zasadę szklankową: 1 szkl. cukru + 1 szkl. mąki. Zapewne jak dodałaś mąki i cukru, wyszły zbliżone ilości :-)

    A wiesz, o czym jeszcze pomyślałam? O termoobiegu. Ja wszystkie moje wypieki piekę bez termoobiegu, ponieważ o dziwo (jak to możliwe?) się na nim zawiodłam. Kiedy pieczesz z termoobiegiem, powinnaś zmniejszać temperaturę o jakieś 10 st. Kiedyś wyczytałam taką relację w jakiejś książce kucharskiej.

    Tak czy siak, bardzo, ale to bardzo się cieszę (jupi!), że poprzednia wersja (niższego biszkoptu) tak szybko zniknęła :-) Ponieważ naprawdę martwiłam się, że będąc zła zrezygnujesz z tego przepisu...

    Ps. Oszukany biszkopt nie jest zły :-) Ważne, żeby podrósł i nie był w środku gumowy. Chociaż przyznam, że krem bardzo podnosi walory smakowe każdego biszkoptu, nawet zbitego ;) wiem, bo próbowałam :P

    Ps2. Jeśli mnie jeszcze odwiedzisz, będę wdzięczna za info o drugim podejściu. Dziękuję Ci :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę dalej być szczęśliwą -ciasta-torty - jak wyczarowane różdżką wróżki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję... myślę, że jeszcze długa droga przede mną, aby piec naprawdę dobrze ;) dziękuję za odwiedziny i tak miły komentarz. Pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Osoby anonimowe proszę o pozostawienie imienia lub pseudonimu.